Kliknij tutaj --> 🐻 pospolite ruszenie we francji

POSPOLITE RUSZENIE Polish company. Was founded on June 21, 2005 with identification number 0000235853 based on ul. ANIELEWICZA, nr 24, lok. 39, miejsc. WARSZAWA, kod 01-052, poczta WARSZAWA, kraj POLSKA. Translations in context of "ruszenie pospolite" in French-English from Reverso Context: L'hetman n'a pas de contrôle direct sur la levée en masse (ruszenie pospolite (en)), mais il peut en donner l'ordre aux officiers (Regimentarz (en)) qui l'exécutent. Pospolite ruszenie Menu About Voting Boost Players Reviews Integration Мы предоставляем обширный выбор методов интеграции информации о сервере. Below is a list of pospolite ruszenie words - that is, words related to pospolite ruszenie. The top 4 are: nauru, norway, noncountry and nation. You can get the definition(s) of a word in the list below by tapping the question-mark icon next to it. Wywiad z audycji FOLK OFF! Macieja Szajkowskiego z 4 marca 2015 r. Na pytania związane z prezentacją nowego albumu POSPOLITEGO odpowiadał Krzysztof Kramarz.P Site De Rencontre Femme Ronde Avis. Liczba wyświetleń: 1449W nagranej ukradkiem rozmowie Sławomir Neumann, szef klubu PO-KO, porównał KOD do pospolitego ruszenia: „Możesz mieć tysiąc ludzi, bez organizacji są niczym. Możesz mieć stu żołnierzy, którzy są kurwa spartanami i wyjebią ten tysiąc w kosmos. Pospolite ruszenia w Polsce kończyły się tym, że się napili na końcu Sejmu, kurwa. Jak szło wojsko zaciężne przeciwnika, to wypierdalali do domu. Taki jest KOD”. Wszyscy myślą, że obraził KOD, a on obraził pospolite świadomości polskiej, kształtowanej przez kulawą historiografię, panuje zdeformowany, karykaturalny w istocie obraz dawnej Rzeczypospolitej. Ponieważ szlachta polska miała nastawienie pacyfistyczne i nie rzucała się do walki na każde skinienie królów zasiadających na tronie polskim, pokutują do dziś tezy jakoby szlachta nie chciała łożyć na porządne wojsko, a sama tworzyła siły nieudolne. Wszak wszyscy „wiemy”, że dobry żołnierz to ten, co nie zadaje pytań, lecz dzielnie wykonuje rozkazy, wszak wszyscy „wiemy”, że „kupą mości panowie” to nie działa. W dawnej Rzeczypospolitej panowała zasada, że dobry żołnierz to ten, co bije się w słusznej sprawie. Jeśli szlachta miała przekonanie, że sprawa jest słuszna, to walczyła i zwyciężała. Nie tylko z dobrze zorganizowanymi zaciężnymi, ale i będąc w wiecie o tym, bo o wielkich zwycięstwach pospolitego ruszenia nie uczycie się w szkołach. Tam uczą was, że zła szlachta torpedowała politykę królów, „którzy chcieli dobrze”, i przez to Polska upadła. Królocentryczne banialuki. Dziedzictwo Rzeczypospolitej odzyskamy dopiero wówczas, gdy odwrócimy optykę patrzenia z królów (na ogół cudzoziemskich) na polską pospolite ruszenie ma fatalną opinię z jednego podstawowego powodu: nie dawało ono żadnych możliwości do podbojów. Było służbą obywatelską tylko w granicach państwa. Tymczasem typowy historyk ekscytuje się wizją króla idącego na Moskwę czy broniącego Wiednia, nie mówiąc już o podbojach kolonialnych, jakie dokonywały państwa zachodnie. Ach, gdyby tak nasza szlachta sypnęła grosiwem na rzecz państwa, to jeden król z drugim mogliby zbudować silną zawodową armię, dzięki której chwyciliby za twarz całe go samowolne towarzystwo i dokonalibyśmy wspaniałych podbojów na nasza szlachta myślała zupełnie innymi kategoriami. Stworzyli państwo, w którym najwięcej było wolności, równości i braterstwa (na ówczesne europejskie standardy!), które urodziło Mikołaja Kopernika i które przetrwało kilka stuleci. Stwórzmy coś porównywalnego cywilizacyjnie, wówczas będziemy mogli brać się za krytykę dawnej powszechnym mniemaniom, pospolite ruszenie odnosiło triumfy przez całe stulecia. Oto kilka z wiek – pospolite ruszenie rozbija krzyżakówBitwa pod Grunwaldem to dla wszystkich wielki sukces Jagiełły, podczas kiedy to największy w naszych dziejach sukces właśnie pospolitego ruszenia. Historyk wojskowości polskiej, Konstanty Górski, pisał w 1894: „Bitwa pod Grunwaldem była szczytem rozwoju pospolitego ruszenia i rozkwitem ducha bohaterskiego w całej masie polskiej szlachty.”Grunwald przykrył jeszcze efektowniejszy sukces pospolitego ruszenia w bitwie pod Koronowem z 10 października 1410 roku. Pod Grunwaldem siły polsko-litewskie miały przewagę liczebną, zaś pod Koronowem 2 tysiące pospolitego ruszenia pod dowództwem wojewody poznańskiego Sędziwoja z Ostroroga oraz marszałka nadwornego Piotra Niedźwiedzkiego pokonało 4-tysięczną armię krzyżacką Michała Küchmeistera von Sternberg. W świadomości zbiorowej, po zwycięstwie pod Grunwaldem, doszło do nieudanego oblężenia Malborka, a następnie zawarcia pokoju w Toruniu. Tymczasem po Grunwaldzie Jagiełło pozwolił krzyżakom na odbudowę armii. Krzyżacy odzyskali kontrolę nad większością swoich terytoriów, a po nadejściu posiłków z Inflant i Nowej Marchii znów mogli grozić Kujawom. Zaledwie trzy miesiące pod Grunwaldzie krzyżacy przeszli do kontrofensywy. Pod Koronowem pospolite ruszenie rozbiło ową armię idącą z Rzeszy. Naczelny wódz armii krzyżackiej został wzięty do niewoli. W kronikach Jan Długosz tak pisze o tym zwycięstwie: „Wśród biegłych w sztuce wojennej ta bitwa i zwycięstwo odniesione z powodu wytrwałej i zawziętej walki z jednej i drugiej strony uchodziło za znaczniejsze, sławniejsze i wspanialsze od wielkiej bitwy stoczonej w tym roku w dzień Rozeznania Apostołów pod Grunwaldem. (…) jeżeli się weźmie pod uwagę niebezpieczeństwo, zapał i wytrwałość w walce, zwycięstwo walczących tutaj należy stawiać wyżej od grunwaldzkiego. (…) wielkość i rozgłos tego zwycięstwa można najlepiej ocenić po tym, że po wspomnianej bitwie Krzyżacy i ich dowódcy przez wiele lat nie odważyli się nigdy podjąć słusznej walki z Polakami lub wszcząć wojny, poprzestając jedynie na drobnych utarczkach. (…) Fakt, że pod Koronowem rozbita została jedna z trzech armii krzyżackich, co pociągnęło za sobą złamanie całego planu ofensywnego Zakonu”.To po Koronowie zawarto pokój toruński. Na jego mocy Zakon został zmuszony do zapłaty Polsce odszkodowania w wysokości 100 tysięcy kop groszy czeskich, czyli ok. 120 ton czystego srebra, czyli na dzisiejsze: 2 miliardów dolarów. To była olbrzymia kwota. Krzyżacy musieli się zadłużyć w całej Europie. Dodatkowo musieli łupić podatkami poddanych. W efekcie kilka dekad później miasta pruskie same poprosiły o przyłączenie do Polski. Zakon niemiecki przez wiek cały walczył z owym zadłużeniem, aż w końcu musieli zamknąć firmę. Ponieważ długi mieli u cesarza i książąt Rzeszy, więc ci nie chcieli uznać likwidacji zadłużonego Zakonu poprzez ucieczkę w luteranizm. I tak doszło do Hołdu Pruskiego w Polska za trzecią część owego odszkodowania (37 tysięcy kop) w 1412 roku wzięła od cesarza niemieckiego Spisz, czyli strategiczne ziemie na granicy polsko-węgierskiej. W czasie potopu szwedzkiego to właśnie Spisz był głównym bastionem polskiego oporu, który doprowadził do wyparcia najeźdźcy. I to właśnie Spisz został przez Austriaków zagarnięty jako pierwszy w czasie wiek – pospolite ruszenie pokonuje TatarówNa początku Złotego Wieku pospolite ruszenie wygrało dwie wielkie bitwy przeciwko Tatarom z Chanatu Krymskiego. W 1506 roku w bitwie pod Kleckiem miało miejsce zwycięstwo wojsk polsko-litewskich, złożonych w zdecydowanej większości z pospolitego ruszenia, nad Tatarami, które doprowadziło do uwolnienia 40 tysięcy jasyru oraz zdobycia 30 tysięcy koni. Wojskiem Rzeczypospolitej dowodził Gliński — to ród o pochodzeniu większe zwycięstwo miało miejsce pod Łopusznem 28 kwietnia 1512 roku nad przeważającymi siłami tatarskimi. W serwisie czytamy: „Na polu bitwy dowiodło swej wartości bojowej wołyńskie pospolite ruszenie, któremu przydzielono najtrudniejsze zadania. Jego żołnierze — pod silnym ostrzałem, ze wszystkich kierunków przyparci do ściany lasu — zdołali utrzymać pozycje.”XVII wiek – pospolite ruszenie pokonuje SzwedówNajcięższą wojną Rzeczypospolitej szlacheckiej był Potop Szwedzki. Szczytowym osiągnięciem wojsk polskich w czasie tej wojny była Bitwa pod Lubrzem, kiedy pospolite ruszenie rozgromiło wielokrotnie silniejszą armię głos specjaliście dr. Radosławowi Sikorze, historykowi dawnej wojskowości, który w tekście „Większe niż Kircholm to zwycięstwo?” pisze: „Szczytowym osiągnięciem wojsk polskich w czasie szwedzkiego potopu była bitwa, która uległa niemal całkowitemu zapomnieniu. Doszło do niej w nocy z 11 na 12 września 1656 roku we wsi Lubrze nad rzeką Wartą”. Pospolite ruszenie, którym dowodził wojewoda kaliski Andrzej Karol Grudziński, wzięło z zaskoczenia i w zasadzie zlikwidowało sześciokrotnie większe siły nieprzyjaciela. Do bitwy doszło, gdyż Polacy posiadali błędne informacje o liczebności wojsk przeciwnika. Jak pisał francuski sekretarz polskiej królowej, Pierre des Noyers: „Gdyby nasi byli wiedzieli istotną siłę nieprzyjaciela, zapewne by niebyli na niego uderzyli, lecz w mniemaniu, że ich tylko jest dwustu, rozpoczęli walkę, pewni będąc zwycięstwa; byliby ich nawet znieśli, chociaż jeszcze raz liczniejszych, tak im przekonanie zwycięstwa dodawało odwagi.” Generał, który dowodził Szwedami, uciekł, lecz został zatłuczony kijami przez polskich ruszenie kończy panowanie WazówNajsłynniejszym wodzem Rzeczypospolitej pozostaje Jan III Sobieski, „Lew Lechistanu”, triumfator spod Wiednia. Jego najbardziej spektakularną porażką wojskową była bitwa, którą stoczył przeciwko polskiemu pospolitemu lipca 1666 roku doszło do wielkiej bitwy pod Mątwami, w której pospolite ruszenie Jerzego Sebastiana Lubomirskiego w walnej bitwie rozgromiło znacznie silniejsze wojska królewskie Jana Kazimierza Wazy, którymi dowodzili poza królem hetmani Sobieski, Pac i Potocki. Historycy do dziś odsądzają Lubomirskiego od czci za to zwycięstwo, podkreślając, że doprowadził do bitwy bratobójczej w której nie tylko wyginął „kwiat rycerstwa polskiego”, ale i na dodatek zablokowano „dzieło reform Rzeczypospolitej”. Nasi historycy w dużej części nie lubią i nie rozumieją demokracji szlacheckiej. Znacznie bardziej imponuje im francuski absolutyzm czy prusacki ordnung. Stąd psucie państwa polegające na rozkładaniu demokracji szlacheckiej jest nazbyt często opisywane neutralnie jako reformy czy naprawianie. Prowadzi to niestety do tego, że za polską historię uchodzi dziś zbiór opinii frakcji królewskiej. Nie umacnianie demokracji, lecz umacnianie monarchii jest poczytywane za stan pożądany. Dlaczego? Bo wszyscy tak istocie Rokosz Lubomirskiego nie zablokował „dzieła reform”, lecz skończył największe fatum Rzeczypospolitej: panowanie szwedzkiej dynastii Wazów w Polsce. Wazowie nie lubili ani Polski ani Polaków. Stale wikłali nasz kraj w coraz to nowe konflikty tak zewnętrzne, jak i co gorsza wewnętrzne. Prowadzili destruktywną politykę personalną w obsadzaniu stanowisk państwowych. To oni a nie szlachta prowadzili systematyczny rozkład kraju. Szlachcie i magnatom takim jak Lubomirski zawdzięczamy to, że upadek nastąpił nie w XVII, lecz wiek demokracji szlacheckiej król nie był tym, czym w monarchiach, czyli głównym ośrodkiem władzy, był czymś w rodzaju prezydenta. Główna władza realnie leżała w rękach narodu, czyli sejmików. Jeśli szlachcic na zagrodzie równy był wojewodzie, to magnat na zagrodzie równy był królowi. Stanowisko to nie było głównym ośrodkiem władzy, lecz głównym mechanizmem gry międzynarodowej Rzeczypospolitej. Zamysł zapraszania na polski tron cudzoziemców, by zyskać w ten sposób pasy transmisyjne oddziaływania polskiej demokracji na inne kraje europejskie, był słuszny, ale nader perturbacyjny i w ostateczności kosztował Polskę upadek. Cudzoziemscy królowie nie rozumieli tego awangardowego ustroju i dążyli do tego, by tak jak za granicą scentralizować władzę w ręku króla. Stąd głosy propagandystów frakcji dworskiej, takich jak Piotr Skarga, by „naprawić” Rzeczpospolitą, czyli znieść owej naprawy nazwano elegancko jako zastąpienie wolnej elekcji, elekcją vivente rege, czyli „za życia króla”. Chodziło de facto o to, czy króla naznaczać będzie urzędujący król czy szlachta. O ile w pierwszym okresie panowania Wazów dwór realizował politykę szwedzką, następnie austriacką, o tyle w późnym okresie panowania tej dynastii dominowała tam już polityka francuska, której głównym spiritus movens była księżna francuska Ludwika Maria Gonzaga, która została żoną zarówno króla Władysława IV Wazy, jak i Jana Kazimierza. Ponieważ naród szlachecki nie cierpiał destruktywnej dla Polski Gonzagi, więc naturalnie nasi historycy bardzo ją cenią. To ona była główną podżegaczką do obalenia demokracji szlacheckiej, gdyż dążyła do wyniesienia do trwałej władzy w Polsce swojej francuskiej familii. Jej projekt elekcji vivente rege, który forsował posłuszny jej Jan Kazimierz, prowadzić miał do obsadzenia na tronie Polski, za życia króla Jana Kazimierza, księcia d’Enghien, Henryka Juliusza Burbona, syna Kondeusza. (zob. „Ludwika Maria Gonzaga — ambitna żona dwóch Wazów”. Nawet stojący po stronie króla Jan Pasek w swoich pamiętnikach tak to podsumowywał: „zawziętość i praktyki Ludwiki królowej, Francuzki, że koniecznie do wolności naszych chce wprowadzić galicyzm przez wprowadzenie na królestwo jakiegoś fircyka francuskiego”.Kim był ów fircyk? Można o tym przeczytać w tekście „The Insanity of Henri Jules de Bourbon-Condé”. Książę cierpiał na regularne halucynacje. Raz wydawało mu się, że jest zającem, zakazywał wówczas używania dzwonów kościelnych w obawie przed swą ucieczką do lasu. Innym razem wydawało mu się, że jest rośliną i jak wszystkie rośliny kazał się podlewać. Potem znów uroił sobie, że umarł, więc przestał jeść, w efekcie czego wychudł jak szczapa. Najczęściej jednak roił, że jest nietoperzem. W 1673 roku został generałem-lejtnantem wojsk francuskich, lecz nie posiadał talentów militarnych, najlepiej wychodziło mu bicie własnej żony. To właśnie on miał być „naprawą Rzeczypospolitej”.Opcji tej sprzeciwiała się szlachta oraz Lubomirski, który był człowiekiem na tyle zasłużonym i powszechnie szanowanym, że był naturalnym kandydatem na kolejnego króla. Pierwszego „króla Piasta” demokracji szlacheckiej. Frakcja dworska pod komendą Ludwiki Gonzagi zdawała sobie z tego sprawę i dążyła do marginalizacji zatem był ten, co miał zablokować „dzieło naprawy Rzeczypospolitej”? Wykształcony na Akademii Krakowskiej, a następnie w Bawarii, Niderlandach, Anglii, Francji i Włoszech. Jego siła opierała się na Spiszu, tym właśnie, które posiadła Polska wskutek zwycięstwa pospolitego ruszenia nad krzyżakami. W swoim dominium starał się demokratyzować życie społeczne i gospodarcze, specjalne uprawnienia nadawał nie tylko wysoko urodzonym, ale i zwykłym poddanym. W 1650 roku został marszałkiem wielkim koronnym, czyli pierwszym ministrem. W owym czasie Gonzaga wprowadziła jedną ze swych reform „naprawy” państwa: zwyczaj sprzedawania urzędów. Gdy więc w tymże roku podkanclerzym koronnym został Hieronim Radziejowski, Lubomirski otwarcie oskarżył go o korupcję. Podobnie sprzeciwiał się także królewskiemu projektowi dewaluacji polskiej monety. Dwór wytrwale jątrzył na Ukrainie, co doprowadziło do powstań kozackich. Lubomirski opowiadał się przeciwko planom totalnego zniszczenia i podboju Kozaków, co musiałoby prowadzić do stałej destabilizacji wschodu Rzeczypospolitej. Jeśli upokorzysz pokonanego, będzie knuł i nadal się buntował (vide Niemcy po I wojnie). Tego na Ukrainie uniknąć chciał polityczny wyglądał wówczas mniej więcej tak, że po jednej stronie był król i magnateria, a po drugiej szlachta i Lubomirski. Kiedy jednak spadł na Polskę potop szwedzki, magnaci rychło złożyli przysięgę wierności Karolowi Gustawowi, podczas gdy Lubomirski jako jeden z niewielu pozostał lojalny tutaj, że potop szwedzki nie byłby możliwy bez głupoty Jana Kazimierza i wbrew sienkiewiczowskim mitom nie można postrzegać czarno-biało stron tego konfliktu w pierwszej jego fazie. W czasie powstania Chmielnickiego, Radziejowski napisał do królowej skargę, że pan król uwiódł mu żonę, Elżbietę Słuszczankę, a poza tym jest nieudacznikiem o wyjątkowo podłym charakterze. W efekcie Elżbieta, która była dziedziczką jednego z największych majątków w Rzeczypospolitej, postanowiła pozbyć się męża-rogacza i zażądała rozwodu. Problem w tym, że Radziejowskiego poślubiła bez intercyzy, więc nie dało się go łatwo wysiudać. Z pomocą przyszedł król, który przekupiwszy najznaczniejszych senatorów sprokurował Radziejowskiemu proces polityczny na którym skazano go na śmierć i konfiskatę majątku. W efekcie Elżbieta, zwana „drapieżną tygrysicą”, wzięła rozwód razem z majątkiem. W 1652 roku Radziejowski uciekł za granicę i jeździł po dworach Europy szukając sojuszników przeciwko Janowi Kazimierzowi. Posłuch znalazł w Szwecji, gdzie począł montować sojusz pomiędzy Szwecją, Kozaczyzną a Siedmiogrodem przeciwko Janowi Kazimierzowi. W ten sposób doszło do potopu szwedzkiego. Karol Gustaw miał oczywiście swoje powody do najazdu na Polskę, lecz gruntowne informacje o sytuacji wewnętrznej w państwie dostarczone przez najwyższego urzędnika miały tutaj znaczenie fundamentalne. To właśnie Radziejowski był pośrednikiem między szlachtą polską a królem szwedzkim. Poddanie się Szwedom pod Ujściem bez walki opisywane jest dziś jako zdrada, choć w istocie była to jedynie chęć wymiany króla: zamiana nieudolnego króla o szwedzkiej proweniencji na znacznie sprawniejszego króla szwedzkiego. Mając Radziejowskiego Szwedzi doskonale wiedzieli, że Jan Kazimierz nie cieszy się poparciem narodu, więc nie będzie wielu chętnych, by go bronić. Musiało minąć nieco czasu, by Szwedzi napotkali realny opór. Kluczowa w tym zasługa właśnie Lubomirskiego. Sienkiewicz to zdeformował ukazując, że liderem oporu był Rzeczpospolita uporała się ze Szwedami, pozostał problem z potopem rosyjskim od wschodu. I znowu główne skrzypce w rozwiązaniu tego problemu grał Lubomirski. To on właśnie w wielkiej bitwie pod Cudnowem trwającej od 14 października do 2 listopada 1660 roku rozgromił wojska rosyjskie Szeremietiewa, co zapewniło Rzeczypospolitej spokój na wschodniej granicy na wiele lat. W ocenie Kłaczewskiego, historyka wojskowości, była to jedna z najsprawniej przeprowadzonych akcji militarnych w siedemnastowiecznej Europie, mimo tego została wyparta ze świadomości w kraju wyglądała wówczas tak, że po jednej stronie mieliśmy skompromitowanego króla, którego winić można było za potop szwedzki. Z drugiej strony był Lubomirski, bohaterski oswobodziciel od Szwedów i Rosjan. Był on żelaznym kandydatem na kolejnego króla i wygrałby w cuglach demokratyczne wybory. Stąd właśnie próba „uzdrowienia demokracji” poprzez jej likwidację, czyli próba zamachu stanu Gonzagi, która z pominięciem głosu narodu postanowiła wkręcić Polsce króla francuskiego, chorego psychicznie Kondeusza. Ten absurd historycy nazywają dziś „projektem naprawy Rzeczypospolitej”. Źródłem tej pseudonaukowej tezy wielu historyków są bardziej sienkiewiczowskie mity aniżeli trzeźwa ocena zablokował ową „reformę” za co miał zapłacić cenę najwyższą. W 1664 roku Jan Kazimierz powtórzył manewr z Radziejowskim. Sprokurował przeciwko niemu proces polityczny w którym skazano go na śmierć i konfiskatę majątku. Błąd polegał na tym, że niesprawiedliwość na Radziejowskim szlachtę zirytowała, ale się udała, bo widzieli w nim skorumpowanego urzędnika. Nie da się natomiast skazać na śmierć tego za którym stoi naród. Lubomirski zwołał pospolite ruszenie, które w 1665 roku pokonało przeważające siły królewskie w bitwie pod Częstochową. Mimo porażki król nie ustąpił. W efekcie rok później doszło do bitwy pod Mątwami, która tym razem zakończyła się nie pokonaniem armii króla, lecz jej się dziś, że zginął wówczas kwiat rycerstwa polskiego i zatrzymano „dzieło naprawy”, przez co Polska upadła. Na antenie Polskiego Radia prof. Teresa Chynczewska-Hennel tak podsumowuje Lubomirskiego: „Był to warchoł, intrygant, zwykły zdrajca polityczny, który pogrzebał ideę naprawy Rzeczpospolitej”. Ripostował jej prof. Henryk Wisner: „Daj nam Boże więcej takich zdrajców, a być może nie było by rozbiorów.”Pomimo pogromu armii królewskiej pod Mątwami nie miała Polska trudności, by zaledwie kilka lat później odnieść wielkie zwycięstwo pod Chocimiem nad Turkami. Sukcesem rokoszu było obalenie elekcji vivente rege. Gdyby do niej doszło królem Polski zostałby najpewniej chory psychicznie książę francuski. W tym wariancie Polska mogłaby nie doczekać XVIII stulecia, a w rozbiorach Polski wzięłaby nie łagodna Austria, lecz Turcja. Dzięki Lubomirskiemu na tronie zasiedli królowie polscy. Choć Wiśniowiecki nie był tak zły, jak się go dziś deformuje, zaś Sobieski nie był aż taki dobry (Lubomirski przerastał go pod każdym względem), jednak ich panowanie dało Polsce długi oddech po destruktywnych rządach Szwedów na tronie nie mógł niestety doprowadzić swej walki do końca, gdyż zmarł w sile wieku już w 1667. Prof. Wisner twierdzi, że gdyby było więcej takich jak on nie doszłoby do rozbiorów. Można ująć to inaczej. Dzięki Lubomirskiemu udało się usunąć z tronu polskiego obcych monarchów, tyleż nieudolnych, co nade wszystko wielkich mącicieli. Dzięki temu Rzeczpospolita została ocalona. Tak właśnie ogłosił to sejm w roku 1669 roku rehabilitując w pełni Lubomirskiego. Gdyby jednak Lubomirski pożył jeszcze choć z dwie dekady, prawdopodobnie zostałby królem i do rozbiorów nigdy mogłoby nie dojść. Sobieski był dobrym królem, ale miał jedną wadę: Marysieńkę. Owa francuska margrabianka uchodziła za nieślubną córkę Ludwiki Marii Gonzagi. Czy nią była w istocie to nieistotne. Faktem jest, że w dużej mierze była jej polityczną kontynuacją. W efekcie dwór nadzwyczaj dużo energii poświęcał temu, by korona pozostała w nie lubił pospolitego ruszenia, które nigdy nie pomaszerowałoby wojować pod Wiedniem. Jego plan polegał na stopniowej rezygnacji z pospolitego ruszenia na rzecz stałej armii wiek – pospolite ruszenie pokonuje władcę LitwyJuż po śmierci Sobieskiego, pospolite ruszenie pod dowództwem Michała Serwacego Wiśniowieckiego pokazało swoją wyższość nad „nowoczesną” armią Sapiehów, wygrywając 18 listopada 1700 roku bitwę pod Olkienikami. Jak pisze Radosław Sikora: „Bitwa olkienicka 1700 roku jest jednym z ciekawszych przykładów pokazujących, że atuty doświadczenia i profesjonalizmu nie muszą zapewnić zwycięstwa. Niemal wszystkie źródła podkreślają dużą różnicę w doświadczeniu i wyszkoleniu walczących stron. Różnicę korzystną dla wojsk Sapiehów! Także różnica doświadczenia wodzów obu stron predysponowała stronę sapieżyńską do zwycięstwa… A jednak to „republikanci” bitwę wygrali. Co więc przeważyło szalę pięciogodzinnej bitwy? Było to z jednej strony zajuszenie szlachty, która miała już serdecznie dość tyrańskich rządów znienawidzonych Sapiehów. Rządów, które trwały kilkanaście lat. Rządów, które cechowały się nieznanym wcześniej rozpasaniem regularnego wojska litewskiego, wykorzystywanego do walki z przeciwnikami politycznymi Sapiehów… Okazało się, że dobrze umotywowani do walki ludzie wygrali bitwę pomimo tego, że na każdym szczeblu znacznie ustępowali przeciwnikowi i doświadczeniem, i umiejętnościami. Wola walki zwyciężyła.”Naturalnie, można znaleźć liczne przykłady, kiedy pospolite ruszenie przegrywało bitwy. Ale tak samo można je znaleźć dla armii regularnych. Problem w tym, że zamilcza się wielkie zwycięstwa pospolitego ruszenia, a eksponuje jedynie porażki. Dla armii zaciężnych obowiązuje inna zasada: przemilcza się porażki, sławi zaś sukcesy. Nawet husaria, która ma opinię „najlepszej kawalerii świata” ma na swoim koncie wielkie porażki, co więcej pod znakomitymi dowództwami: Dobrynicze 1605 — porażka husarii z Rosjanami, Cecora 1620 — porażka husarii pod wodzą wybitnego Stanisława Żółkiewskiego z Turkami i Tatarami, Kłecko 1656- porażka husarii pod wodzą Stefana Czarnieckiego (tego z hymnu) z mniej licznymi wojskami szwedzkimi, Parkany 1683 — porażka husarii dowodzonej przez Sobieskiego z Turkami (Radosław Sikora: Husara — duma polskiego oręża, Kraków 2019).Francuskie pospolite ruszenie pokonuje starą EuropęGdy upadała Rzeczpospolita, Legiony Polskie walczyły po stronie Rewolucji Francuskiej. Jakiż to symbol! Głównym mentorem ideowym jej wodzów był Jan Jakub Rousseau, największy antysystemowiec zachodni, który jako jeden z niewielu ówczesnych intelektualistów sławił sarmacką Polskę, wyprzedzając w tym Nietzschego, czołowego filozofa współczesności. Do współczesnych mas inteligenckich te dwa wielkie fakty wciąż jeszcze nie dotarły. Rewolucja Francuska zburzyła starą monarchiczną Europę (tę, która zniszczyła Rzeczpospolitą!), pozwalając wygrać demokracji, która nader powoli wciąż ewoluuje. Rewolucja Francuska pokazała też, że pospolite ruszenie może być potężniejsze niż wszystkie zawodowe armie razem wzięte. Ówczesne koalicje antyfrancuskie to była wielka wojna całej starej Europy z pospolitym ruszeniem narodu francuskiego. Wojna zakończona zwycięstwem pospolitego dzisiejszej Polsce, która stawia zaledwie pierwsze nieśmiałe kroki na drodze odbudowy świadomości narodowej poprzez zrozumienie dawnej Rzeczpospolitej, sformułowanie „pospolite ruszenie” służy zazwyczaj jako epitet pejoratywny określający bezładny zryw. Nie tylko Neumann takie rzeczy mówi, ale i przeciwna mu prawica wielokrotnie podkreśla, że opozycja jest tak nieudolna jak pospolite ruszenie. Dziwne to, gdyż projekt budowy Wojsk Obrony Terytorialnej to mimo wszystko nieśmiałe nawiązanie do pospolitego ruszenia. Siennicki, naczelny „Polska The Times” mówi: „naprzeciwko sprawnej maszynerii, mamy ledwie pospolite ruszenie, które zaledwie bawi się w politykę, układając klocki”. Smutne to, że nasza elita swoim rozumieniem dawnej Rzeczpospolitej stoi niżej niż Rousseau i Nietzsche — czołowi filozofowie francuscy i niemieccy, których myśl sukcesywnie przebudowuje Europę od czasu upadku Rzeczypospolitej. Nie jest to specjalnie dziwne, gdyż w dzisiejszej Polsce walczą ze sobą pogrobowcy PRL-u z pogrobowcami II RP. Głębiej polska świadomość póki co nie sięga (poza bibelotami i cepeliadą).XIX wiek – Szwajcaria przejmuje polskie pospolite ruszeniePóki co serce demokracji europejskiej bije w Szwajcarii. Nie ma tam armii zawodowej, jest system pospolitego ruszenia, oparty na zmilitaryzowanym społeczeństwie. Szwajcarzy ujmują go tak: Szwajcaria nie ma armii, Szwajcaria jest wskazuje się na przykład Szwajcarii słyszymy: nie da się tego zastosować w Polsce, bo Szwajcaria to zupełnie inny kraj i ma zupełnie inne położenie. Opinie takie opierają się na geopolitycznej ignorancji. Pospolite ruszenie rozwinęło się w Szwajcarii nie dlatego, że jest mała, lecz dlatego, że …przeszczepiono tam polskie czasie kiedy na okoliczność 150. rocznicy Powstania Styczniowego marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, z wykształcenia historyk po KULu (ach, ci historycy!), z pogardą odniósł się do tegoż powstania („Takie obchody, jakie powstanie”), płk dr Juerg Stuessi-Lauterburg, dyrektor Szwajcarskiej Biblioteki Wojskowej, na konferencji zorganizowanej przez Ambasadę Szwajcarii, oznajmił, że Powstanie Styczniowe stworzyło szwajcarski system obronny, szwajcarskie pospolite ruszenie. Polski wzorzec im zaimponował, a sytuacja Szwajcarii jest nader analogiczna jak Polski: małe państwo wciśnięte między mocarstwami, któremu w przeszłości groziły transmisyjnym polskich wzorców była obecność w Polsce w czasie styczniowego powstania obserwatora ze Szwajcarii, Franza von Erlach, którego raport, a następnie książka „Prowadzenie wojny przez Polaków w 1863 roku” wpłynęły na planowanie obrony Konfederacji Szwajcarskiej. Nikt z żyjących ówcześnie ludzi nie napisał tak szczegółowej analizy armii powstańczej. „Doświadczenie Powstania Styczniowego ukształtowało szwajcarską doktrynę obronną funkcjonującą do dzisiaj” — powiedział w 2013 roku szwajcarski historyk wojskowości, dodając: „Polska była w Szwajcarii popularna. To nadzwyczajne uznanie powstało najpierw za sprawą godnej pochwały Konstytucji z 3 maja 1791 roku. 3 maja 1863 roku odbywały się w miastach szwajcarskich ogromne demonstracje organizowane spontanicznie przez ludność, ale z udziałem oddziałów wojska, powstawały komitety poparcia dla Polski (…) Erlach swoim rodakom przekazał ważne doświadczenia wojskowe opisujące model pospolitego ruszenia, wykorzystującego często zaimprowizowaną broń i uwarunkowania lokalne. Były one dla nas bardzo ważne”.Oto co pisał Erlach o Polakach: „Naród polski, o ile poznałem go z obserwacji i z niejakiej znajomości jego dziejów, jest narodem zdolnym do najwyższego rozwoju umysłowego, oraz posiadającym łagodne i humanitarne obyczaje. Z uzasadnioną dumą Polak wspomina o tym, że żaden z jego panujących nie zginął śmiercią gwałtowną, jak tylu mocarzy innych krajów, że u nich nie było nigdy wojen religijnych, ale zawsze panowała tolerancja wyznaniowa, że chłop polski nigdy nie był niewolnikiem, ale tylko przywiązanym do gleby. Cudzoziemca uderza tu pewna rycerskość ludzi, ich zdolność debatowania o sprawach publicznych, nieznana nigdzie samodzielność kobiet, łagodność w postępowaniu z jeńcami. Te rysy charakteru narodowego ujmują tym więcej w zestawieniu ze zwierzęcą dzikością Moskali. (…) Między obecnym polskim powstaniem i wojskowością szwajcarską istnieje pewne pokrewieństwo duchowe”.Pokrewieństwo Polski i Szwajcarii nie sprowadza się do podobieństw powierzchownych, lecz ma charakter fundamentalny. W tekście „Dziedzictwo celtyckie i starożytne dzieje naszego kraju” opisałem geopolityczny charakter podobieństw między naszymi krajami. Polska leży w środkowoeuropejskiej strefie zgniotu, zaś Szwajcaria leży w zachodnioeuropejskiej strefie zgniotu i jest krajem otoczonym naturalnymi granicami ochronnymi: góry na południu, wielkie jeziora i wielkie rzeki z pozostałych stron. Gdy upadła Rzeczpospolita, Szwajcaria przejęła sarmacką ideę pacyfizmu opartego na militaryzmie historycy piszą, że pospolite ruszenie od średniowiecza jest już przeżytkiem. Naturalnie, dla snujących mokre sny imperialne pospolite ruszenie jest przeżytkiem. Nigdy jednak nie będzie przeżytkiem w realnych demokracjach, gdzie siłę pielęgnuje się jedynie do obrony, nie do ataku. W systemach dążących do demokracji pospolite ruszenie jest Mariusz Agnosiewicz Źródło: Jedzenie, ubranie oraz dach nad głową są potrzebne, ale to nie wszystko. Potrzebne jest również wsparcie życiowe i psychologiczne. Uchodźcy z Ukrainy mogą być szansą dla rynku pracy i usług w Polsce. Wszystko jeszcze może pójść dobrze. Ale może też pójść źle – mówi Bassam Aouil, psycholog, który udziela darmowego wsparcia psychologicznego ofiarom rosyjskiej inwazji. NEWSWEEK: Uchodźcom z Ukrainy dajemy jeść i miejsce do spania. To na razie wystarczy? BASSAM AOUIL: Jedzenie, ubranie oraz dach nad głową są potrzebne, ale to nie wszystko. Potrzebne jest również wsparcie życiowe i psychologiczne. Już, teraz. I nie na zasadzie zrywu czy akcji, ale zorganizowanej, systemowej, wielowarstwowej opieki uwzględniającej sytuację indywidualną, stan zdrowia, wiek, płeć. Koalicje antyfrancuskie zawierane były w różnych momentach historii, jednakże to koalicje antynapoleońskie były tymi najsłynniejszymi. Napoleon Bonaparte nastąpił na odcisk wielu monarchom europejskim. Uczestnicy tych koalicji byli więc liczni, a na ich czele zazwyczaj stały Rosja, Wielka Brytania, Prusy i Austria. Armie tych państw ścierały się z francuską na lądzie i morzu. Kolejne etapy walk kończył kolejny pokój, czy też traktat, jednakże ostatecznie państwa europejskie nie spoczęły, dopóki Napoleon Bonaparte nie został ostatecznie szukasz więcej informacji i ciekawostek historycznych, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o historii Francji. Pierwsze koalicje antyfrancuskie, uczestnicy Koalicjami antyfrancuskimi najczęściej określa się sojusze państw, które były zawiązywane na przełomie XVIII i XIX wieku przeciwko temu państwu przez inne państwa europejskie, z różnych przyczyn politycznych i militarnych, aczkolwiek generalnie sojusze antyfrancuskie powstawały już znacznie wcześniej. Przykładowo na początku XIII wieku istniało antyfrancuskie sprzymierzenie Jana bez Ziemi, Ottona IV i hrabiego Flandrii. Z kolei pod koniec wieku XVII istniała działająca w różnych konfiguracjach Liga Augsburska, do której na różnych etapach jej istnienia należały Hiszpania, Szwecja, Wielka Brytania, Sabaudia oraz Bawaria. Jednak największej ilości koalicji przeciwko sobie dorobił się Napoleon Bonaparte. Pierwsza koalicja zawarta została jeszcze w latach 90. XVIII wieku, jednakże należały do niej tylko dwa państwa: Prusy i Austrię. Jej pierwotny skład jest jednak różnie podawany, w zależności od datowania jej początku. Koalicja ta istniała w latach 1792-1797. Można wymienić trzy główne przyczyny jej powstania: bezpośrednia, czyli wypowiedzenie wojny przez Francję królowi Czech i Węgier, którym był wtedy cesarz Niemiec oraz pośrednia: wydarzenia związane z francuską rewolucją, obawami co do rozszerzenia jej idei na inne państwa a także chęć uratowania od śmierci francuskiej rodziny królewskiej, która zresztą była z Austrią związana poprzez osobę żony Ludwika XVI Marii Antoniny z rodu Habsburgów. Koalicję wspierali też francuscy emigranci-rojaliści. Do pierwszych starć a jednocześnie porażek wojsk koalicji z armią francuską doszło pod Valmy (armia pruska) oraz pod Jemappes (armia austriacka). Egzekucja Ludwika XVI spowodowała powiększenie się koalicji o kolejne państwa: Wielką Brytanię (realizującą wtedy szeroko zakrojone działania skierowane przeciwko Francji) i Hiszpanię, na czele której również stali wtedy Burbonowie. Za luźno „stowarzyszone” można było uważać Rosję i Holandię. Jednakże nie tylko ścięcie króla Francji stało się przyczyną wejścia kolejnych państw do koalicji. Każde z nich miało też w tym własne interesy. Holandia była zaniepokojona francuską agresją na Belgię, zaś Rosja szczególnie zaniepokojona była francuską rewolucją. Poszczególne państwa miały też pełnić w koalicji różne funkcje: Austria i Prusy a także mniejsze państwa niemieckie miały zapewniać armie lądowe, Wielka Brytania deklarowała wsparcie militarne na morzu, natomiast zarówno Wielka Brytania, jak i Holandia miały też wspierać finansowo państwa bezpośrednio walczące z Francją. Trzeba też podkreślić brak spójności wewnętrznej koalicji, bowiem przykładowo w kontekście rozbiorów Polski interesy zaborców ogólnie zbieżne, bywały jednak w szczegółach sprzeczne ze sobą. Koalicje antyfrancuskie krok po kroku, czyli daty, przyczyny zawiązania, rezultaty, bitwy, skład oraz czas trwania i daty - fot. domena publiczna Z początku działania koalicji na gruncie militarnym, jak i gospodarczym były skuteczne. Odbito Belgię, zaś Wielka Brytania, Hiszpania i Holandia skutecznie blokowały Francję na morzu. Ofensywa trwała, Francja zaś zaczęła tracić zdobyte wcześniej terytoria, w tym także część wysp. Zwrot przyniosło dopiero przegrupowanie wewnątrz Francji, już za jakobinów: pospolite ruszenie oraz przestawienie produkcji na potrzeby wojska. W późniejszym okresie wojska francuskie, w tym też już pod wodzą Napoleona Bonapartego, odnosiły kolejne zwycięstwa, zmuszając kolejne państwa do zawarcia pokoju i opuszczenia koalicji: w kwietniu 1795 roku traktat pokojowy w Bazylei podpisały Prusy, 19 sierpnia 1796 roku pokój w San Ildefonso zawarła Hiszpania, zaś 17 października traktat w Campo Formio podpisała Austria. Z państw byłej koalicji w stanie wojny z Francją pozostała tylko Wielka Brytania. Koalicje antyfrancuskie wymierzone przeciwko Napoleonowi Koalicje, które poniosły porażkę; najważniejsze stoczone przez nie bitwy Druga koalicja antyfrancuska istniała na przełomie wieków, w latach 1798-1801 i należały do niej Wielka Brytania, Rosja, Turcja, Austria i Neapol. Przyczynami jej zawarcia była wyprawa Napoleona na Egipt oraz jego wejście do Szwajcarii. Walki z armią Napoleona toczyły się w Egipcie, we Włoszech oraz nad Renem. Podobnie, jak w przypadku pierwszej koalicji również i w tym przypadku koalicjanci zaczęli się stopniowo „wykruszać”. Rosja zawarła z Francją pokój w dniu 8 października 1800 roku, jednocześnie współtworząc sojusz skierowany przeciwko niedawnemu koalicjantowi: Wielkiej Brytanii. 9 lutego 1801 roku pokój z Francją zawarła Austria, zaś sama Wielka Brytania została zmuszona do tego samego 25 marca 1802 roku. Trzecia koalicja antyfrancuska nie istniała zbyt długo. Spotkali się w niej jednak późniejsi przeciwnicy z czasów drugiej koalicji: Wielka Brytania, Rosja i Szwecja. Oprócz nich do sojuszu przyłączyły się także Austria i Neapol. Tym razem powodem chęci podjęcia zorganizowanych działań przeciwko Napoleonowi było zajęcie Hanoweru w roku 1803, działania przeciwko ziemiom niemieckim oraz działalność francuska we Włoszech; w tym czasie w Mediolanie napoleon koronował się na króla Włoch. Co ciekawe, neutralność zachowały wtedy Prusy. Sama koalicja została formalnie zawarta 11 kwietnia 1805 roku, jednakże istniała tylko do 9 sierpnia. Wojska austriackie zostały pokonane pod Austerlitz, zaś Rosjanie wycofali się z Moraw. Niedługo później zawarta została koalicja antyfrancuska numer cztery, tym razem z Prusami, Rosją i Wielką Brytanią jako państwami w niej uczestniczącymi. Ta ostatnia miała dodatkowy ku temu powód: była nim wprowadzona przeciwko niej przez Napoleona blokada kontynentalna. Koalicja istniała w latach 1806-1807. W tych latach Prusy poniosły ciężkie straty w walce z Francuzami pod Jeną i Auerstedt. Z kolei ścigając resztki wojsk pruskich na ziemiach polskich Wielka Armia Napoleona starła się z Rosjanami. Dwie kolejne bitwy zadecydowały o ostatecznym zwycięstwie Napoleona i nad tą koalicją: w lutym 1807 roku nad Pruską Iławą oraz pod Frydlandem. W dniach 7 i 9 lipca 1807 roku podpisany został pokój w Tylży, kończący tę wojnę. To właśnie wtedy powstało Księstwo Warszawskie. Koalicje antyfrancuskie krok po kroku, czyli skład, przyczyny zawiązania, bitwyoraz czas trwania i daty Koalicja piąta była w zasadzie próbą wykorzystania przez dwóch wielokrotnych sojuszników, Wielką Brytanię i Austrię faktu, że Napoleon był zajęty walkami w Hiszpanii. Sojusz zawarto 9 kwietnia 1809 roku. Austria przeprowadziła atak na Francję na ziemiach niemieckich i włoskich, jednakże została pokonana. Ważnym punktem zwrotnym była tu wygrana przez Napoleona bitwa pod Wagram. Francja i Austria podpisały 11 lipca rozejm w Znojmie, zaś ostateczny układ pokojowy podpisano w Schönbrunn 14 października. W kontekście Austrii należy także wspomnieć wyjątkowo dla niej niekorzystny pokój w Preszburgu, czyli Bratysławie, zawarty 26 grudnia 1805 roku. Również działania wojsk angielskich nie zakończyły się jakimikolwiek sukcesami. Jeśli szukasz więcej informacji, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o Napoleonie Bonaparte. Koalicje antynapoleońskie, które zwyciężyły – upadek Napoleona Koalicja szósta była pierwszą, której ostatecznie udało się pokonać armię Napoleona. Istniała w latach 1812-1814. Z początku w jej skład wchodziły Wielka Brytania i Rosja. Na tę ostatnią w tamtym momencie Napoleon rozpoczynał wyprawę wojenną. Kolejno przystąpiły do niej Hiszpania, Portugalia oraz Prusy. W późniejszym czasie dołączyły także Austria i Szwecja, Napoleon miał zatem wtedy przeciwko sobie niemalże wszystkie liczące się wtedy państwa europejskie. Wspólne działania wojenne trwały 2-3 miesiące, od przekroczenia Renu w styczniu 1814 roku aż do momentu podpisania 9 marca 1814 roku traktatu w Chaumont. Pomne wcześniejszych doświadczeń wszystkie państwa postanowiły, że nie będą zawierać z Francją traktatów bilateralnych oraz że doprowadzą do ustalenia nowego podziału politycznego w Europie. Istnienie koalicji kończy zawarcie pokoju w Paryżu (30 maja 1814 roku), już z rządem kierowanym przez sprowadzonego do Francji Ludwika XVIII oraz jej formalne rozwiązanie. Te same państwa oraz generalnie państwa-strony kongresu wiedeńskiego musiały raz jeszcze zjednoczyć się przeciwko Napoleonowi po jego powrocie z Elby. Koalicję w nowym-starym celu zawarto 25 marca 1815 roku. Tym razem walki były jeszcze krótsze, a zakończyła je klęska wojsk francuskich pow Waterloo. Po niej Napoleon po podpisaniu w dniu 22 czerwca drugiej abdykacji został zesłany na Wyspę Świętej Heleny, skąd już nie udało mu się ponownie powrócić. Aby zagwarantować zaś, że jemu podobni nie pojawią się w przyszłości zawarte zostało później Święte Przymierze. Autor: Herbert Gnaś Bibliografia: J. Baszkiewicz, Historia Francji, Ossolineum, Warszawa Bielecki, Encyklopedia Wojen Napoleońskich, Wydawnictwo Trio, Warszawa Roberts, Napoleon Wielki, Wydawnictwo Magnum Ltd., Warszawa 2015. Czy ten artykuł był dla Ciebie pomocny? Dla 99,3% czytelników artykuł okazał się być pomocny W momencie wybuchu wojny Burowie z danej okolicy w wieku od 16 do 60 lat zbierali się w najbliższym miasteczku z koniem i żywnością na dziesięć dni, formując tzw. komanda. Ich liczebność uzależniona była od populacji okręgu i wahała się od 300 do 3 tys. Żołnierze sami wybierali sobie dowódców – z reguły farmerów o największym w okolicy autorytecie. Takie oddziały cechowały się słabą karnością. Burgerzy, jak zwano żołnierzy, potrafili głośno dyskutować na temat sensowności rozkazów, zmieniać oficerów, jeśli ci wydawali im się za bardzo surowi, przenosić się z jednego oddziału do drugiego lub samowolnie opuszczać szeregi z powodu ważnych spraw rodzinnych lub farmerskich obowiązków. Nierzadko oficerowie musieli wręcz prosić swych podwładnych o wykonanie rozkazów. Bodaj żaden z nich nie miał formalnego wyszkolenia wojskowego. Część brała wcześniej udział w walkach z buntującymi się tubylcami i w antybrytyjskim powstaniu z lat 1880 – 1881. Burowie nie nosili przy tym mundurów, a od cywilów odróżniała ich broń – przede wszystkim rozdawane z państwowych arsenałów niemieckie karabiny Mauser i liczne, mające najprzeróżniejsze kształty ładownice. Żołnierze sami musieli dbać o zaopatrzenie. Ze strony rządu mogli liczyć tylko na amunicję. Ponieważ wojna wywoła silny oddźwięk w Europie, po stronie burskiej walczyły prawie 3 tysiące zagranicznych ochotników przybyłych z Holandii, Niemiec, Francji i Rosji. Taktyka wojsk burskich była nieskomplikowana. Podczas bitwy żołnierze zajmowali stanowiska strzeleckie i z ukrycia strzelali do nieprzyjaciela. Nie mieli natomiast rezerw i w razie obejścia ich skrzydła po prostu wsiadali na konie i odjeżdżali na nową pozycję. Niechętnie ryzykowali starcia w nieosłoniętym terenie czy walkę wręcz, gdyż nie stosowali bagnetów, a jeżeli już doszło do zwarcia, używali kolb albo noży myśliwskich. Poza dyscypliną szwankowała także koordynacja działań poszczególnych komand. Burowie byli za to wyśmienitymi strzelcami, świetnie znali teren, korzystając z koni, szybko przemieszczali się z miejsca na miejsce i doskonale radzili sobie z brakiem żywności i wody w stepie.

pospolite ruszenie we francji